Marycha nie tylko w Indiach
Tradycja stosowania marihuany w lecznictwie znana jest od trzech tysięcy lat. Już wtedy leczono nią między innymi astmę, nudności, depresję, reumatyzm, artretyzm, kaszel i migrenę.
Bo marihuana ma tę właściwość, że konopie, z których się ją wytwarza, rosną dosłownie wszędzie. Jej najróżniejsze odmiany można spotkać na każdym kontynencie. Pewnie dlatego wzmianki o niej można przeczytać w świętych księgach. Na przykład w hinduskiej Bhagawadgicie bóg Kriszna przemawia do swego ludu: „Ja jestem leczące zioło”. Dziś wiadomo, że ta uwaga dotyczyła właśnie marihuany.
Miejscem, gdzie konopie są czczone niczym święta relikwia, jest Jamajka. Rastafarianie – wyznawcy tamtejszej religii – nawet nie ukrywają swojego przywiązania do owego świętego zioła. Palą je regularnie.
Koka – ziele Azteków
Tą cudowną rośliną był krzew kokainowca.
Ludzkość od razu się na kokainowcu poznała. Ale na samym początku używali go tylko najwyżsi kapłani państwa Inków – jako środka pomocnego w nawiązywaniu bezpośredniego kontaktu z bogami i duchami przodków. Za pomocą koki wprowadzali się w stan odurzenia podczas obrzędów zaklinania demonów sprowadzających choroby i śmierć.
Ale z czasem liście koki stały się codzienną używką ludności indiańskiej oraz cenionym środkiem leczniczym. Z ich pomocą usuwano zmęczenie, zwinięte liście koki żuto z wapnem gaszonym i popiołem, co służyło jako skuteczny środek gaszący pragnienie, wprawiający w lepszy nastrój i powodujący wzrost wydolności fizycznej. Ponadto wierzono, że kokainowiec chroni domy przed nieszczęściem, gwarantuje powodzenie w miłości i przyciąga bogactwo.
Korzeń szaleństwa
Mandragora to najszerzej znana magiczna roślina śródziemnomorska. Ponieważ jej korzeń przypomina kształtem ciało ludzkie, przypisywano jej niezwykłą moc.
Miała chronić przed złem oraz przynosić szczęście tym, którzy ją przy sobie nosili. Jednakże zdobywanie mandragory było bardzo niebezpiecznym zajęciem. Wierzono bowiem, że wydaje ona przeraźliwy krzyk powodujący śmierć. Dlatego używano do tego psów – przywiązywano do nich rośliny, które zwierwyrywały wraz z korzeniem
Mandragora to najszerzej znana magiczna roślina śródziemnomorska. Ponieważ jej korzeń przypomina kształtem ciało ludzkie, przypisywano jej niezwykłą moc.
Miała chronić przed złem oraz przynosić szczęście tym, którzy ją przy sobie nosili. Jednakże zdobywanie mandragory było bardzo niebezpiecznym zajęciem. Wierzono bowiem, że wydaje ona przeraźliwy krzyk powodujący śmierć. Dlatego używano do tego psów – przywiązywano do nich rośliny, które zwierwyrywały wraz z korzeniem
Pora na muchomora
Według rdzennych mieszkańców Syberii w halucynogennych muchomorach czerwonych drzemały siły natury duchowej.
Syberyjski szaman zażywał ich przede wszystkim po to by porozumiewać się ze zmarłymi oraz duchami, przepowiadać przyszłość, a także diagnozować i leczyć chorobę, której przyczyna leżała zazwyczaj w świecie nadprzyrodzonym.
Uważano, że osoba będąca pod wpływem muchomora robi dokładnie to co zamieszkujące ją w tym momencie duchy grzybów karzą jej robić. Dlatego otaczano muchomora swoistym kultem.
Przykładów naturalnych środków odurzających znanych ludzkości jest więcej. Chociażby opium (pozyskiwane z maku), pejotl (słynny kaktus, którym narkotyzował się m.in. Witkacy), bieluń czy wilcza jagoda. Niepozorne, a jedak niebezpiczne. Początkowo znane tylko wtajemniczonym, z czasem dostępne wszystkim...
Mówi się, że wszystko jest dla ludzi. Inne powiedzenie głosi, że ciekawość to pierwszy stopień do piekła. Obyśmy z wiedzy o roślinnych używkach zrobili jak najlepszy dla siebie użytek. A praktyki szamańskie pozostawmy lepiej szamanom.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz